środa, 7 marca 2012
wtorek, 6 marca 2012
Cały dzień spędzony na matematyce, podjadaniu i umieraniu na ból brzucha. Zapowiada się też dalsza - nocna - część randki z tym przedmiotem, a i tak chyba na jutro nie zdołam i pójdę pisać w jakimś późniejszym terminie...
Już nawet nie pamiętam, co jadłam. No ale tak grubo między innymi:
- owsianka na mleku z orzechami włoskimi
- 2 jabłuszka
- bułka z masłem
- kilka malutkich pierożków kupnych z podsmażoną na oliwie cebulką i szynką
- słonecznik łuskany
- duża podłużna buła z serkiem kanapkowym/masłem
poniedziałek, 5 marca 2012
I co dzisiaj? Dupa jasia. Ale zacznijmy od początku, który był wporzo.
1) 2 sucharki, trufelki twarogowe o smaku kiwi (to znowu nie tooo)
2) pieczywko otrębowe z serkiem kanapkowym, kawa z mlekiem
3) 2 niewielkie jabłuszka, kawa z mlekiem
I tu się zaczęło. Złamałam reguły, bo i usprawiedliwienie błahe oraz konkretnie naciągane (załapałam brak humoru i rozkminy pod koniec zajęć/w autobusie), i druga sprawa, że sama sobie kupiłam żarło, chociaż to miało nie wystąpić nawet w dni dyspens. W efekcie wpadło mi do bebzona kilka michałków, ciastek, duży batonik, a na dodatek - co prawda to nie smakołyk, ale jednak lipa - dwa białe rogale z grubą warstwą masła. Makabra. Wciskam dzień do bilansu dyspensowego i cóż, jedziemy dalej, co zrobić. Ale chociaż na fitnessie byłam, jakiś plus - trochę spaliłam.
niedziela, 4 marca 2012
1) owsianka z otrębami i 2 orzechami włoskimi na mleku, 1 kiwi
- kawa z mlekiem
2) ryż na mleku z musem jabłkowym (2 małe pieczone jabłka, cynamon, trochę jogurtu)
3) nadziane pyzy w sosie lnianym (składem: 1/2 kostki twarogu, białko + ciut żółtka, ponad łyżka otrębów, 1/2 łyżeczki mąki ziemniaczanej, plaster szynki, kawałek cebuli, ponad 2 łyżeczki siemienia lnianego, 1/3 kostki rosołowej, przyprawy); jak zwykle niewypał konsystencjonalny i ledwo coś z tego wyszło, ale do zjedzenia - w smaku tragedii nie ma :D. Z tego wszystkiego zapomniałam, że miałam zrobić sobie do tego sałatkę...
- kawa z mlekiem
4) sałatka warzywna, 1 sucharek, krem porowo-ziemniaczany (z tej serii zupek Fit; w sumie smaczne)
- kakaokawa z mlekiem i cynamonem
5) sałatka warzywna z jogurtem, 1 sucharek z kremem (łyżka mleka w proszku + mleko), serek wiejski lekki
sobota, 3 marca 2012
Zrezygnowałam z "postu" od wagi ze względu na zaistniałą sytuację, w której mogę trochę spuchnąć od tabletek. I tak ta przerwa miała być tylko dlatego, żebym na początku się nie załamała i nie zrezygnowała, ale teraz to już spoko, bo na nowo wdrożyłam się w zdrowe jedzonko. :)
1) kupna owsianka z karmelem (chciałam spróbować, wniosek: wolę normalną), trochę mleka do popicia, 2 sucharki
2) ulubiooona bułka wieloziarnista, jabłko spoza zdjęcia, kawa z mlekiem
3) trochę jogurtu, sałatki, kukurydzy oraz pan cebulak (muszę spróbować kiedyś na zimno, pewnie lepszy, choć ten też dobry)
4) 2 (!) ogromne (!) bułki wieloziarniste z odrobiną masła, serek wiejski lekki, 2 sucharki. (posiłek ma-sa-kra)
5) bułka (kolejna!) z masłem, 3 domowe klopsiki, 2 sucharki, kakao
6) sałatka warzywna z jogurtem i twaróg, kawa z mlekiem
Miazgaaa dzisiaj, masakra i jeszcze podjadałam coś tam. :x Jutro zero pieczywa!
piątek, 2 marca 2012
To pieczywo to mnie na manowce sprowadzi kiedyś, ysz! Ale ale aleee chyba już nie puchnę. :) Tyle że kolejny dzień czuję lukę w brzuchu i żarełko nie zapełnia jej. :x
1) owsianko-otrębianka na mleku, bułka ziarnista z serkiem kanapkowym
2) bułka ziarnista z serkiem kanapkowym, wielki kubol kawy z mlekiem
3) makaron z sosem (przecier, pomidor, groszek, cebulka, oliwa) + sucharek
4) "Jack Daniels" :D czyli deserek (jogurt, mleko, po trochu twarogu, mleka w proszku, otrębów granulowanych smakowych, 2 kiwi, 2 orzechy włoskie) - spoko, ale miał lekką gorycz niestety, a że słodziki odstawiam, to trudno :)
4) "Jack Daniels" :D czyli deserek (jogurt, mleko, po trochu twarogu, mleka w proszku, otrębów granulowanych smakowych, 2 kiwi, 2 orzechy włoskie) - spoko, ale miał lekką gorycz niestety, a że słodziki odstawiam, to trudno :)
5) 3 sucharki, szklanka (gorzkiego) kakao z cynamonem
6) standard - sałatka warzywna z jogurtem i twaróg ze szczypiorkiem
+ kawa z mlekiem
Fitness też wpadł i przeszło mi (mam nadzieję, że na stałe) to uczucie głodu ciągłego.
czwartek, 1 marca 2012
1) (za) duże śniadanie: spora owsianka z otrębami na mleku z kiwi i orzechem włoskim
+ bułka z polędwicą (miało jej w ogóle nie być tutaj!)
+ bułka z polędwicą (miało jej w ogóle nie być tutaj!)
2) malutkie jabłko, jogurt, kawa z mlekiem
3) bułka z ziarnami z polędwicą i serkiem kanapkowym
4) kasza jaglana z lightowym Danio i 2 łyżeczkami otrębów granulowanych smakowych, filiżanka kawki z mlekiem
4) kasza jaglana z lightowym Danio i 2 łyżeczkami otrębów granulowanych smakowych, filiżanka kawki z mlekiem
5) kotlety mięsno-twarogowe z dodatkiem cebulki i siemienia lnianego (+ oliwa), 2 sucharki pełnoziarniste (pycha są!), groszek; zdecydowanie za duża porcja jak na ten posiłek
6) kolejna bułka z ziarnami i serkiem kanapkowym (głoda mam!), miska sałatki warzywnej z jogurtem
7) lekki wiejski, 2 sucharki
No wieeem, że dzisiaj za dużo zjadłam. :x
środa, 29 lutego 2012
1) owsianka z otrębami i sezamem (wrzuciłam okruchy z paczki pieczywa chrupkiego sezamowego :D) na mleku, 2 chrupkie z polędwicą/serkiem kanapkowym, mała kawka z mlekiem
2) bułka wieloziarnista
3) 2 małe jabłusza, buteleczka soku pomidorowego
4) makaron z sosem (przecier pomidorowy, pół pomidora, mały kawałek piersi z kurczaka, około łyżeczki oliwy)
5) gotowana pierś z kurczaka z sosem czosnkowym (jogurt, czosnek, sól, pieprz) posypana siemieniem lnianym, groszek
- kawucha z mlekiem
6) standardowo micha sałatki warzywnej (z jogurtem)
- znowu kawucha z mlekiem
7) twaróg z jogurtem, polędwicą i szczypiorem
4) makaron z sosem (przecier pomidorowy, pół pomidora, mały kawałek piersi z kurczaka, około łyżeczki oliwy)
5) gotowana pierś z kurczaka z sosem czosnkowym (jogurt, czosnek, sól, pieprz) posypana siemieniem lnianym, groszek
- kawucha z mlekiem
6) standardowo micha sałatki warzywnej (z jogurtem)
- znowu kawucha z mlekiem
7) twaróg z jogurtem, polędwicą i szczypiorem
wtorek, 28 lutego 2012
Zapomniałam! Dochodzi jeszcze jedna bardzo ważna zasada, którą muszę sobie konkretnie postawić:
W ciągu tych 40 dni (nawet w dni dyspens) nie kupuję sobie sama smakołyków.
Jest to bardzo istotny warunek, bo potrafię wydać ponad 10-20 zł i jeść cały dzień, a raczej nie jeść, tylko wpieprzać, spójrzmy prawdzie w oczy. A to pół sukcesu, bo nawet jak w dzień dyspens będę chciała sobie coś zjeść, to w domu pewnie zbyt wiele nie będzie. :D
1) owsianka z otrębami i orzechem włoskim (bez mleka), kiwi, kromka chrupkiego z serkiem homo, szczypiorkiem i polędwicą,
2) jogurt naturalny, 2 malutkie jabłuszka, kawa z mlekiem
3) niewielka bułka ziarnista z polędwicą, trochę słonecznika
5) kromka chrupkiego z serkiem kanapkowym, 2 łyżki kukurydzy, pół pomidora, 3 płaty pekińskiej, a spoza zdjęcia: niewypał piekarnikowy, składem dwa grube plastry polędwicy, trochę twarogu, otrębów i przypraw oraz ciut oliwy
6) miska warzywnej (pekińska, kukurydza <3, pomidor, kiszony), miseczka twarogu ze szczypiorkiem
+ fitness
NOSI MNIE. Czas goni. Internet ucieka. Domownicy wnerwiają. Jestem coraz bardziej napuchnięta i ociężała, dziś na fitnessie myślałam, że padnę. Wszystko mnie boli już drugi dzień z rzędu, a przecież nie ćwiczę mięśniowo nic, to co, źle sypiam? Shit.
Mam ochotę coś roztrzaskaććććć.
+ nie mam co wziąć jutro do szkoły, lodówka prawie pusta, chyba wpadnie bułka jednak. :x
Idę cholera kawę z mlekiem walnąć sobie.
poniedziałek, 27 lutego 2012
`Udowodnij, że potrafisz, jak wiele znaczysz... Jeszcze zobaczysz!`
Dobra, kolejny nowy początek. Wiem, że już nudna z tym jestem. Ale tak serio. Od teraz traktuję siebie jak na początku diety. Jakbym dopiero zaczynała, a zacząć trzeba z powerem, bez odstępstw i łakoci nawet raz na tydzień.
Czyli poniedziałek, powrót do nauki, powrót do odpowiedniego stanu ducha i ciała. Pełna mobilizacja i próba silnej woli - 40 dni bez smakołyków/w tym słodzików. HEHE! Dozwolone max 5 dni dyspensy od tegoż postu, ale tylko z solidnym usprawiedliwieniem (zapowiada się kilka imprez urodzinowych - w "smakołyki" wlicza mi się też alkohol :D). Ponadto owe dyspensy postaram się zakończyć jedynie na procentowych dyspensach, nie żywieniowych. Żadnych "i tak dzień na straty", żadnych kompulsów. Odpieczywuję się też trochę, bo ostatnio ciągle bym jadła pieczywo. Także na razie tylko chrupkie. Nie liczę kalorii, zazwyczaj nie ważę produktów, nie ważę siebie do 10 marca. (po niedzielnym popłynięciu nie ważyłam się, więc nie wiem dokładnie ile ważę i nie będę wiedziała, czy i ile mi do tego marca spadnie, no ale co tam. Ważenie mnie dobija, więc nie wiem, czy tego 10. w ogóle na tą wagę wejdę).
Na dzień dzisiejszy:
dzień 1/12 bez ważenia,
dzień 1/40 bez smakołyków(/słodzików/alkoholu),
w tym 0/5 wykorzystanych dyspens,
godzin fitnessu (od 27.02): 1 h.
Będę prowadzić dzienną aktualizację tego bilansu po prawej stronie u góry.
A fotek raczej nie w weekendy nie będę wiele dodawać, bo szkoła czas zabiera...
Go go Power Rangeeeers! :)
+ dzisiejszy jadłospis:
1) owsianka na mleku, kromka chrupkiego z polędwicą
2) duże jabłko
3) makaron z sosem (czubata łyżeczka przecieru, 2 łyżki kukurydzy, pół pomidora, gruby plaster polędwicy, łyżeczka siemienia lnianego, trochę oliwy, przyprawy)
Czyli poniedziałek, powrót do nauki, powrót do odpowiedniego stanu ducha i ciała. Pełna mobilizacja i próba silnej woli - 40 dni bez smakołyków/w tym słodzików. HEHE! Dozwolone max 5 dni dyspensy od tegoż postu, ale tylko z solidnym usprawiedliwieniem (zapowiada się kilka imprez urodzinowych - w "smakołyki" wlicza mi się też alkohol :D). Ponadto owe dyspensy postaram się zakończyć jedynie na procentowych dyspensach, nie żywieniowych. Żadnych "i tak dzień na straty", żadnych kompulsów. Odpieczywuję się też trochę, bo ostatnio ciągle bym jadła pieczywo. Także na razie tylko chrupkie. Nie liczę kalorii, zazwyczaj nie ważę produktów, nie ważę siebie do 10 marca. (po niedzielnym popłynięciu nie ważyłam się, więc nie wiem dokładnie ile ważę i nie będę wiedziała, czy i ile mi do tego marca spadnie, no ale co tam. Ważenie mnie dobija, więc nie wiem, czy tego 10. w ogóle na tą wagę wejdę).
Na dzień dzisiejszy:
dzień 1/12 bez ważenia,
dzień 1/40 bez smakołyków(/słodzików/alkoholu),
w tym 0/5 wykorzystanych dyspens,
godzin fitnessu (od 27.02): 1 h.
Będę prowadzić dzienną aktualizację tego bilansu po prawej stronie u góry.
A fotek raczej nie w weekendy nie będę wiele dodawać, bo szkoła czas zabiera...
Go go Power Rangeeeers! :)
+ dzisiejszy jadłospis:
1) owsianka na mleku, kromka chrupkiego z polędwicą
2) duże jabłko
3) makaron z sosem (czubata łyżeczka przecieru, 2 łyżki kukurydzy, pół pomidora, gruby plaster polędwicy, łyżeczka siemienia lnianego, trochę oliwy, przyprawy)
4) trochę groszku, 6 zielonych placuszków (jajo, szpinak, 3 kotlety sojowe, ząbek czosnku, gruby plaster polędwicy, trochę oliwy, przyprawy)
niedziela, 26 lutego 2012
Jestem wkurzona i zrezygnowana, nie idzie.
owsianko-otrębianka na mleku, kromka razowca z serkiem kanapkowym i polędwicą
dużaaa buła z masłem
kawa z mlekiem, pocieszający grzesiek :x
otręby granulowane smakowe, kakao
wątróbka ;>
+ dużo żarcia, śmieciowo
wiejski, blabla
Nieładnie, nieskładnie, nie-wszystko.
Dzisiaj się "pocieszyłam" jedzeniem, ale od jutra już definitywnie, trudno że waga schizuje, że jakkolwiek jem to puchnę ostatnimi dniami... Zarządzam zero odstępstw od jutra. Tak naprawdę zero, bo jak nawet wcisnę sobie ciasteczko LuGo to popłynę dalej, więc muszę się zdetoksować porządnie.
Dzisiaj się "pocieszyłam" jedzeniem, ale od jutra już definitywnie, trudno że waga schizuje, że jakkolwiek jem to puchnę ostatnimi dniami... Zarządzam zero odstępstw od jutra. Tak naprawdę zero, bo jak nawet wcisnę sobie ciasteczko LuGo to popłynę dalej, więc muszę się zdetoksować porządnie.
sobota, 25 lutego 2012
1) spora podłużna buła z ziarnami (cwanie pokrojona, coby wyglądało na więcej :D) z serkiem kanapkowym/polędwicą drobiową + kawaaa z mlekiem zaraz
2) pizza owocowa; zainspirowana zostałam przez kwejka, moja nie wygląda tak rewelacyjnie, bo nawaliłam pełno wszystkiego i nawet kiwi prawie nie widać spod spodu. :D + chrupka posypka otrębowo-kakaowa. Nie wygląda, ale jak smakuje! Zjadłam całą. ^^
3) makaron z sosem pomidorowym (cebulka, kukurydza, pomidor, plaster polędwicy, siemię lniane, łycha przecieru, oliwa), dziabnęłam też troszkę domowej kaszki manny
4) kromka chrupkiego z serkiem kanapkowym/polędwicą drobiową, groszek i kukurydza, pasztecik sojowy (niewypał, przekombinowałam :<), kawa z mlekieeeem
5) kawałek bułki z polędwicą i odrobiną masła, micha sałatki warzywnej (pekińska, pomidor, kiszone, groszek), serek wiejski lekki
+ herbatka pokrzywowa
6) na nocnego głoda doszła porcyjka twarogu ze szczypiorasem
piątek, 24 lutego 2012
Spanko do 12, luuubię.
1) owsianka z orzechem włoskim i otrębami granulowanymi smakowymi (następnym razem będę wcinać na sucho te otręby, bo rozmiękczone w mleku mi nie pasują), wafelek w czekoladzie wpadł, ale cwanie nie wrzuciłam go do zdjęcia ]:->
2) racuszki z jabłkiem, niebooo w gębie! spora porcja, nieźle się najadłam
A dalej wyjście ze znajomymi, ponad 4 godziny bez jedzenia, srututu, sratata i znowu różne rzeczy powpadały, w tym:
- sałatka warzywna, pół bułki z polędwicą drobiową/serkiem kanapkowym
- sałatka warzywna, pół bułki z polędwicą drobiową/serkiem kanapkowym
- twarożek grani (jaki świeżutki był, pycha!)
i wiele innych rzeczy.
Blablabla, słabizna, podjadanie i w ogóle wszystko nie tak.
Od jutra lepszą tutaj rozpiskę będę dawać (a przy okazji lepiej rozkładać sobie te posiłki, a nie jak teraz ^^).
czwartek, 23 lutego 2012
Obudzona wichurą za oknem o godzinie 5:30. ^^ Myślałam, że eksploduję po tych zaledwie pięciu (niecałych!) godzinach snu. Nie żeby to nie była moja przeciętna dawka snu, ale... w ferie?! A później na dodatek nie udało mi się zasnąć (nawet tykanie zegara doprowadzało mnie do szału). Przez co wstałam, gdy za oknem jeszcze mrok był, lewą nogą, mam parcie na żarcie i podjadam, więc to takie mniej więcej dzisiaj.
owsianka ze słonecznikiem, bułka
wieeelkie jabłucho
a'la czekolada, kakao
kolejna buła, z masłem
klopsiki kalafiorowe z ulubionym jogurtem naturalnym
I jeszcze różne inne rzeczy dziś mi wpadają do jadłospisu, niekoniecznie fajne i na miejscu, ogólnie słaaabo.
Poza tym doszłam do wniosku, że klopsy jak przeleżały od wczoraj, to się przegryzły i smak jest lepszy oraz przypominają mi jakoś trochę placki ziemniaczane.
środa, 22 lutego 2012
Nowy początek
Po upadku należy się podnieść. Właśnie to robię! :)
1) owsianka (nie ta, bo dzisiejszej nie zrobiłam zdjęcia), mandarynka
2) dużo klopsików z kalafiora (które będę wcinać caaały dzień), sporo groszku
3) bułka, trochę serka kanapkowego, jakieś 10 klopsików kalafiorowych
4) micha sałatki warzywnej z jogurtem, kromka pieczywa chrupkiego
5) lekki wieśniak, 3 klopsiki kalafiorowe z twarogiem i jogurtem
+ kawa z mlekiem x2
+ fitness
Subskrybuj:
Posty (Atom)